Tak właśnie wyobrażałem sobie cud natury. Dwie rzeki, Colorado i Green River, fantastyczne platformy piaskowca układające się warstwami w zjawiskową całość, która nie mieści się w kadrze aparatu.
Rzeźbę tego regionu kształtuje przede wszystkim wiatr i woda. Park ten położony jest niemal w bezpośrednim sąsiedztwie Arches NP, ale rocznie odwiedza to miejsce 450 tys osób, czyli mniej niż połowa turystów łuków skalnych, co mnie dziwi. Przenosimy się na kemping Horsethief, skąd mamy już niedaleko do północnej części parku, czyli Island in the Sky.
Tu są extra trasy typu offroad. Żeby nie było, dzień wcześniej przetestowaliśmy, co potrafi nasze auto. Zjechalismy z asfaltowych dróg, którymi przemieszcza się większość tu przyjeżdżających. Przez kilka godzin spotkaliśmy kilka aut. Z jedna różnica, tamte miały wyższe zawieszenie. Ale i tak zmeczylismy jeepa, który w trakcie zmienił barwę na czerwoną. Napęd na cztery koła, osiem cylindrów i 5,7L dawało duży spokój w prowadzeniu, podoba mi się to, w końcu te parametry się gdzieś jeszcze przydały oprócz holowania domu.
Ja miałem chyba największa frajdę z jazdy, ale też niedosyt. Kiedyś tu wrócę, z wyższym zawieszeniem :). Ale za to zobaczyliśmy z bliska te miejsca i zakola rzeki Colorado, czego asfaltowi kierowcy, do których wróciliśmy dnia następnego nie zobaczą.
Tu też są łuki skalne. Było wąsko i wysoko… Weronika skupiła się potem na kaktusach. A ja na suchych, karłowatych drzewach. Nawet one były tam dla mnie najpiękniejsze ;).
Ale cudne miejsce! Tu mi się jak na razie najbardziej podoba!
Napiszcie proszę więcej o codziennych Waszych rytuałach.
U nas na ten tydzień zapowiadają pierwsze opady śniegu z deszczem.
Miłej i bezpiecznej podróży! Na razie!
Tak, chcemy zachowac w pamięci nie tylko parki narodowe :), wrzucimy coś na ruszt!
ekstra, też tam chcę