Czyli Park Narodowy Łuków Skalnych. Jedziemy do miejscowosci Moab, a właściwie nie wjeżdżamy do miasta, lecz skręcamy w lewo zaraz za mostem przez rzekę Kolorado. Tam bowiem wzdłuż rzeki są tanie kempingi BLM (The Bureau of Land Management).
Śpimy nad rzeką Kolorado. Wow, ale mamy fajne perspektywy :).
Następnego ranka niemiła niespodzianka. Otóż odrywa się nam jeden tzw. „Open-up”, czyli rozkładane na zewnątrz łóżko. Trzeba będzie znaleźć serwis… Esz.
Niemniej zamieniamy kemping z Hittle Bottom na Big Band, bo jest lepiej zlokalizowany. Jest weekend, więc żeby znaleźć miejsce na kempingu trzeba być tam wczesną porą.
Takie widoki z noclegowni za dnia też są fajne
Jedziemy do parku dwóch tysięcy łuków skalnych. Krótko o genezie. Kilkadziesiąt milionów lat temu było tu morze, które wyparowało. Po morzu została sól, którą przykryła warstwa skał. Nacisk na warstwę soli wywołany przez ciężkie skały spowodował poziome przesuwanie się soli. Gdy sól trafiała na duży opór, wypychala skały w górę powodując pionowe ich pęknięcia.
Woda, wiatr i ekstremalne temperatury powodowały stopniową erozję. Powstały łuki skalne, wiszące skały, pionowe bloki skalne. Człowiek buduje mosty poprzez konstrukcję, przyroda buduje je wskutek destrukcji.
Urządzamy sobie mały spacer do najbardziej znanego łuku, czyli Delicate Arch, który zdobi nawet rejestracje samochodowe stanu Utah. Weronika daje radę całą drogę na własnych nogach. Dzień wcześniej byliśmy w Devils Garden, gdzie o mało nie padlismy z braku wody :). Tam z kolei jest najdłuższy z łuków, czyli Landscape Arch.
wow! no niezły czad przepiękności…., a tej zmieniającej się „podłogi” pod dywanem to tylko pozazdrościć 😉
Tę „podłogę” jak tylko jest okazja Weronika zaczyna odrywać paznokciami.. 😉
Pięknie. Wycofuję swój ostatni wpis abyście zawrócili na wschód kierunek NY. Tutaj jest fajniej 😉 Damy radę ze Skype.. 😉
Taaa, jeszcze trochę zachodu na zachód jest
tylko pozazdrościć, u nas powoli zima zaczyna zaskakiwać drogowców:)
Ktoś miałby tu parę obiektów do profesjonalnej obróbki foto.. 😉