Mesa Verde National Park

2015-10-17_09.13.18

Mesa Verde, czyli po prostu zielony stół. Żeby tu trafić wtargalismy naszą przyczepę serpentynami na prawie 2500 metrów. Mulaki (to takie sarny z uszami królika) na super malowniczym kempingu i tarantula na deptaku to obrazki, które najbardziej zapamiętam obok kolejnych bezgranicznych panoram płaskowyżu Kolorado.

Miejsce to było kiedyś oazą Indian Anasazi, którzy wykorzystali sprytnie ukształtowanie skał tworzących naturalne zadaszenie. Kiedyś musiały tu być bardzo urodzajne gleby, dużo zwierzyny,  trudno było zdobyć to miejsce potencjalnym najeźdźcom, ale wystarczyło kilka lat suszy pod koniec XIII w., żeby Indianie opuścili to miejsce i przenieśli się na południe.

Te czarne plamy na skale widoczne ponad budynkami (których spoiwem co ciekawe był muł i jest nim do dziś) to dowód na to, że wiele drzew spłonęło by się domownicy mogli ogrzać w nocy i zimą.

 

Dla Amerykanów takie budowle to zabytki wyjątkowe, na nas aż takiego wrażenia nie zrobiły. W Europie w tym samym czasie rosły wtedy już warownie, jakie spotkać można choćby na szlaku zamków krzyżackich.

A to nasz kemping, w parku narodowym, tzw. „dry camping”, czyli bez podłączenia do wody i elektryczności, ale rozpaliliśmy ognisko i były kiełbaski (nawet miały tym razem smak kiełbasy). Rano mulaki weszły nam niemal do przyczepy :)

2015-10-17_10.51.51

 

Następnego dnia ruszamy w drogę do Monument Valley. Wjeżdżamy do Arizony i rezerwatu Indian Navajo. To stacja zarządzana przez Indian. Klimaty bardziej meksykanskie…

2015-10-17_10.59.36

 

Potem jeszcze przejeżdżamy przez „Four corners”, czyli jedyne miejsce w USA, gdzie graniczą ze sobą cztery stany: Utah, Colorado, Arizona i Nowy Meksyk. Aż w końcu docieramy do Mexican Hat jakieś 20 mil na północ od Monument Valley i tu zatrzymujemy się na nocleg. Właściciel campingu RV i sklepu jednocześnie, który wyglądem przypomina Willem’a Dafoe na pytanie, o której godzinie jest check-out stwierdza z uśmiechem, że jego to właściwie nie obchodzi, już zapłaciliśmy, więc możemy zostawić przyczepę i jechać do doliny Jeepem, który tam da radę, a potem po nią wrócić. Luz. Z lodówki sklepowej uśmiecha się do mnie Corona.

 

2015-10-17_11.07.23

 

Jutro zapowiada się ciekawie…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>