Oj tęskno nam za polskim jedzeniem. W Stanach naprawdę docenia się polskie pyszne warzywa, owoce, chleb, majonez kielecki – och rozmarzylam się…
Co my tu jemy? Na śniadanie owsianke z owocami i jogurtem. Pieczywo niestety jest bardzo słabej jakości i staramy się go unikać (w chlebie który ostatnio kupiliśmy jest chyba ze 20-cia składników o groźnie brzmiacych nazwach).
W środku dnia obowiązkowo zupa – przygotowuję ją dzień wcześniej wieczorem, kiedy dzieci śpią.
A poza tym jemy naleśniki, placki, ryż i makaron z warzywami lub serem i owoce.
Oczywiście są dni kiedy korzystamy z gotowego jedzenia. W podróży nie ma zbyt dużego wyboru – dominują tu fast foody. Sporo jest lokalow drive-through – nie trzeba wysiadac z samochodu, żeby dostać jedzenie. Niektóre takie lokale nawet nie mają restauracji, w której mozna by było zjeść przy stoliku. Weronika jest bardzo zadowolona, gdy może zjeść frytki z keczupem, ale my po takim jedzeniu nie czujemy się za dobrze.
Najlepsze do tej pory jedzenie dostaliśmy w knajpce nepalskiej, całkiem dobra jest tez kuchnia chińska.
Amerykańskie jedzenie jest o wiele za słodkie i za slone. W sklepach wszystko jest sprzedawane w dużych paczkach. Nie da sie kupić dwóch bułek – tylko od razu dziesięć
Podróżowanie przyczepą ma tą zaletę, że gdy poczuje sie głód można się zatrzymać i coś ugotować lub odgrzac. I właściwie czasowo nie wychodzi dłużej niż żywienie się „na mieście”, a na pewno jest zdrowiej i taniej.