NAJstarszy park narodowy na świecie. Yellowstone istnieje od 1872r. Nasze pierwsze wrażenia nie były najkorzystniejsze. Deszcz, zimno, ponad godzina drogi, żeby dojechać do wschodniego wjazdu na teren parku, a potem przez dwie godziny jazdy już po parku żadnych bizonów…
Ale za to potem było już tylko lepiej. Park jest ogromny, ma prawie 9000km kw. Żeby zobaczyć niemal wszystko, można tam siedzieć tydzień albo dwa. My spędzamy jeden dzień – wypad z Bufflo Bill State Park. Na początek. Potem jeszcze dwa dni, w tym nocleg na jednym z kempingów w Yellowstone w Grant Village. Tu dostajemy dwie informacje, pierwsza to taka, że kończą sezon i jest to ostatni możliwy nocleg w tym roku (uff, ale fart), a druga jest taka, że zawitał na ten kemping niedźwiedź kilka dni temu, więc miejmy baczenie, a żywność koniecznie zamkniętą.
Żeby dostać się na płaskowyż, na którym położony jest park, przecinamy od wschodu Góry Skaliste.
No i wreszcie, są bizoniaki! Z takiej odległości to żubra w Puszczy Białowieskiej nie dane mi było oglądać, nawet w rezerwacie, nie mówiąc o naturalu. Na jednym z wielu parkingów było ich całe stadko.
Niedźwiedzie też widzieliśmy. Dwa. Nie wiem tyko, czy był to czarny czy grizzly, bo były za daleko. Niedźwiedzie tutaj to gwiazdy, poznasz że jest taki w pobliżu, bo przy drodze jest tłum fotoreporterów z wielkimi teleobiektywami. Spotkaliśmy też trochę jeleni i łosie, klępę z młodym. Nie spotkaliśmy samców niestety, jeszcze nie tutaj.
Zwierzęta to pierwszy synonim Yellowstone, drugi to gejzery. Old Faithfull to najbardziej rozpoznawalny tutaj. Nie dlatego, ze jest największy, bo nie jest, ale dlatego, ze jest najbardziej przewidywalny jeśli chodzi o erupcje. I niemal jak w kinie, wielka tablica w informacji turystycznej mówi do nas: kolejna erupcja nastąpi o godz. 12.40 +/- 10 minut. Sprawdziłem, wybuchł o 12.39.
Ścieżek do obserwacji zjawisk wulkanicznych jest tu bardzo wiele. Po tym, co rok wcześniej widzieliśmy w Islandii zapewne nie zrobiło to aż takiego wrażenia, ale tu są drzewa i zwierzaki, co powoduje, że tym dwóm miejscom na globie nie da się przyłożyć wspólnej miary.
Sapphire Pool przed…
… I w trakcie
Są już kolejni chętni do prowadzenia auta. No dobra, to był moment, kiedy Mamusia powiedziała „dość!”, przerzuciła krzyczący narybek z tylnego siedzenia, wzięła aparat w swoje ręce, delikatnie trzasnęła drzwiami i poszła w yellowstone’ową dal.
Na niektórych zdjęciach widać kikuty spalonych drzew. Są tego całe połacie. W 1988 Yellowstone palił się sześć miesięcy. Nie ma nic złego w ogniu, który trawi lasy, dopóki nie zaczyna zagrażać ludziom. Zaczęto akcję gaszenia. Po trzech miesiącach walki człowieka z żywiołem, przyszedł opad śniegu i jednej nocy ugasił pożar. Matka natura rulez!
piękne piękne miejsce i zdjęcia i piękne dzieci
Gdyby jeszcze te dzieci dłużej spały… 😉